top of page
Zdjęcie autoraszalonawiewiora

Być albo nie być...

Długo zastanawiałam się nad rozpoczęciem swojego bloga. Robiłam już kilka podejść i każde kończyło się niestety niepowodzeniem. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęłam krok po kroku realizować marzenia. Spytacie jakie? Głównie o podróżach. Od dziecka uwielbiałam zwiedzać świat. Wycieczki (zarówno małe jak i duże) dawały mi dużo frajdy i pozytywnego nastawienia. Zwyczajnie nie należę do osób, które lubią siedzieć w jednym miejscu. W moim życiu musi się coś dziać. Zwłaszcza, że nasza planeta ma tak wiele do zaoferowania. Tyle różnych kultur, przyzwyczajeń, tradycji... każda z nich inna, a zarazem piękna na swój własny, oryginalny sposób.

Chciałabym poznać je wszystkie, ale niewątpliwie moim największym marzeniem jest podróż do Japonii. Zanim jednak uda mi się tam dotrzeć, myślę że warto opisać również wszystkie pozostałe miejsca, w których już byłam albo będę w najbliższej przyszłości.

Zacznę od Holandii, do której trafiłam jakieś pół roku temu (z małym przystankiem w Niemczech). Nigdy nie spodziewałam się, że właśnie tak potoczy się moje życie, ale chyba właśnie to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.

Strach przed nieznanym poczułam już w momencie, w którym wsiadłam do samochodu, zostawiając za sobą ciepło rodzinnego domu i wszystkie bliskie mi osoby... poza narzeczonym, który postanowił dotrzymać mi kroku w tym szalonym pomyśle. Milionom obaw towarzyszyły równocześnie ogromna ekscytacja oraz nuta adrenaliny, a także niewyspanie. Niestety postanowiliśmy wyruszyć w trasę nocą, co nie było najmądrzejszym posunięciem z naszej strony. W tym miejscu mam dla Was pierwszą radę... jeśli musicie kierować, lepiej wyjedźcie bladym świtem, bo ze zmęczeniem nie wygracie. Nawet jeśli lubicie jeździć autem tak bardzo jak ja, a wierzcie mi... mogłabym to robić cały czas. Wraz z przekroczeniem granicy z Niemcami wzrosły we mnie poczucie przerażenia i podekscytowania zarazem, a gdy zrobiło się jasno mogłam wreszcie podziwiać otaczające mnie widoki, zupełnie inne od polskich krajobrazy, a także wszechobecną przyrodę. Widok był naprawdę świetny.

Zresztą... zobaczcie sami:


Próbę dotarcia do miejsca zakwaterowania w Niemczech na godzinę 13, zrealizowaliśmy z godzinnym opóźnieniem, choć już wcześniej wliczyliśmy w drogę dwie dodatkowe. Wszystko to przez wspomniane już niewyspanie i konieczność robienia częstych przerw na trasie. Gdy już udało nam się szczęśliwie dotrzeć na miejsce, wszystko było dla nas nowe i cudowne, a przynajmniej wtedy, gdy już się porządnie wyspaliśmy. Dopiero później zaczęliśmy doceniać plusy naszego kraju, ale o tym już następnym razem.

32 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentários


bottom of page