top of page
Zdjęcie autoraszalonawiewiora

Cześć! To znowu ja

Jak pewnie zauważyliście, długo mnie tu nie było. I wybaczcie, ale póki co zostawię temat Egiptu oraz zdarzenia w moim życiu, które miały miejsce w ostatnim czasie.


Jeszcze do tego wszystkiego wrócę, ale niestety od kilku dobrych miesięcy, a może nawet i roku mam problem z pisaniem. Słowa jakoś nie układają się w całość i wydaje mi się, że muszę się najpierw sama pozbierać "do kupy".


Nie chcę się jednak poddawać i porzucać tego bloga, bo poświęciłam mu sporo czasu i czuję, że o ironio losu, właśnie pisanie tutaj może mi pomóc się przełamać. Poza tym są jeszcze takie osoby, które co tydzień sprawdzają, czy aby przypadkiem czegoś nie dodałam, więc robię to nie tylko dla siebie, ale i dla Was :)


Pozwólcie jednak, że dziś zajmę się czymś lekkim, łatwym i przyjemnym, co nie będzie ode mnie wymagać zbyt mocnego wytężenia mózgu, bo wydaje mi się, że mój organizm buntuje się za każdym razem kiedy chcę nad czymś intensywniej pomyśleć. Jakby zabraniał mi zagłębiania się w samą siebie. Głupie, prawda? Niestety nie umiem Wam tego lepiej wyjaśnić, a być może i niektórych z Was też to dotyczy.


Dobrze, a teraz do rzeczy, bo to nie moja szalona psychika jest dziś tematem przewodnim :D


Chociaż w Holandii mieszkam już prawie 4 lata to wciąż zaskakuje mnie tutaj wiele rzeczy. Już wynajmując mieszkanie udało mi się zaobserwować sporo różnic, ale co ciekawe jeszcze więcej widzę ich mieszkając pośród Holendrów w swoim domu.


Mamy październik, a tutaj w sklepach znajdziecie już pełny asortyment bożonarodzeniowy. Póki co miesza się on z dekoracjami na jesień, czy Halloween. Dobra, nie będę oceniać, bo sama złapałam się na tym, że z chęcią oglądam te wszystkie świąteczne wystawy, ale serio, żeby zaczynać w październiku?


To jednak nie wszystko. Jak wiecie, zbliża się wspomniany już Halloween. Generalnie nie obchodzę, bo to nie w moim stylu. W Polsce skupiamy się w tym czasie na naszych bliskich zmarłych, a nie na imprezowaniu w upiornych strojach. W tym roku jednak postanowiłam się poświęcić dla dobra mojej pracy oraz poprawy kontaktów między pracownikami i udostępniłam swój dom na przebieraną imprezę halloweenową. Wspominałam już, że jestem szalona, prawda? Ja nie wiem jak mój mąż godzi się na te moje wszystkie zwariowane pomysły, ale jednak :)


Niemniej, na miesiąc przed imprezą postanowiłam kupić jakieś dekoracje. Miesiąc przed wydawał mi się rozsądnym wyborem. BŁĄD! Powinnam to była zrobić już dawno temu, bo w Internecie napotkałam się jedynie na jakieś resztki, a i w sklepach stacjonarnych wiele rzeczy było już wyprzedanych. Ostatecznie udało mi się znaleźć kilka perełek, ale poważnie? Do tej pory nie mogę w to uwierzyć.


To jeszcze nie koniec całej historii. Chciałabym zaznaczyć, że podczas moich pieszych wędrówek po mieście, już pod koniec września zobaczyłam kilka upiornie przystrojonych domów. Teraz możecie obserwować całe osiedla. Niektóre miejsca naprawdę robią ogromne wrażenie. Zrobiłam dla Was kilka zdjęć.

Jakiś czas temu dostałam do domu list z informacją, że 29 października dzieci z okolicy będą chodzić po domach i zbierać cukierki. Najbardziej podoba mi się w tym, że jeśli chcesz aby dzieciaki odwiedziły Twój dom, musisz wywiesić tę informację w widocznym miejscu. Jeśli nie chcesz się w to bawić, to oczywiście nie musisz. Do tego istnieje równie podział na maluchy, które nie chcą być straszone i starsze dzieci, które poza słodyczami pragną też dreszczyku emocji i tutaj musisz się już postarać jako dorosły.


Generalnie idea sama w sobie przypadła mi do gustu i sposób w jaki zostało to rozwiązane. Takie akcje pokazują, że tutaj sąsiedzkie życie naprawdę kwitnie. Dla mnie to zupełna nowość, bo w moim rodzinnym domu nie było się jakoś bardzo blisko z sąsiadami. Wiem, są w Polsce miejsca gdzie uważa się, że sąsiad jest bliższy niż rodzina, bo jest na miejscu, ale ja się po prostu tak nie wychowałam. Więc dla mnie ta cała wspólnota jest po prostu nowością.


Tym bardziej zaskakuje mnie to tutaj, bo czuję się naprawdę miło przyjęta przez Holendrów w okolicy. Nie dają mi odczuć, że jestem obca i niechciana, mimo że przecież mamy mniejszą lub większą barierę językową oraz kulturową. To naprawdę miłe uczucie.

Na dziś tyle z mojej strony, trzymajcie się cieplutko i miłej niedzieli :)


153 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Mam grzywkę!

Comments


bottom of page