Dla większości z Was (tych, którzy mnie znają) nie jest tajemnicą, że od dziecka byłam (i jestem) gamerką.
Kocham gry komputerowe i gdy mam wolną chwilę, to lubię spędzać czas właśnie w taki sposób.
Oczywiście, żeby nie było... to nie jest moje jedyne hobby. Owszem, potrafię spędzić cały dzień marnując tak czas (w sumie jest to dla mnie sposób regeneracji, a czasem nawet wyrzucenia z siebie złości, więc tak na marginesie nie uważam tego za marnowanie czasu), ale poza tym kocham też podróże, dobre książki, wycisk fizyczny oraz czarowanie nowego makijażu.
Wszystko to sprawia mi ogromną przyjemność. Jednak dziś chciałabym się skupić przede wszystkim na grach.
Zacznijmy więc od początku.
Jako mała dziewczynka dużo czasu spędzałam z moją dawną znajomą, która zaraziła mnie miłością do PlayStation. Wtedy na topie była dwójka. Od tamtej pory wiele się zmieniło, ale moje marzenie pozostało takie samo - nabyć tę konsolę.
Nigdy jednak nie miałam okazji, żeby ją kupić. Wiecie jak to jest - kasa zawsze jest potrzebna na coś innego. Ostatnio powiedziałam sobie stanowcze - dość tego.
Przecież żyje się tylko raz. Czemu miałabym więc nie spełniać marzeń?
Wreszcie się udało. Razem z mężem kupiliśmy PlayStation 4. Brakowało tylko telewizora, ale i ten problem szybko się rozwiązał, dzięki Waszej pomocy przy jego wyborze. Za co chciałabym bardzo podziękować. Wszystkie rady były cenne, zwłaszcza że jestem w sprawach technicznych totalnym laikiem.
Mniejsza z tym. Przejdźmy do dalszej części tej historii.
Pierwszą grą którą kupiłam, nie mogła być żadna inna jak ta na zdjęciu za mną.
Final Fantasy X przywołuje we mnie jedne z najlepszych wspomnień z dzieciństwa. Koleżanka, która wzbudziła do mnie miłość do PlayStation, wzbudziła też zamiłowanie do tej gry.
Aaa.. wybaczcie za zdjęcie, ale nie jest łatwo uchwycić siebie i ekran jednocześnie, odpowiednio oświetlonych (najlepiej wie o tym mój mąż, który z uporem maniaka starał się dobrze wykonać fotografię). Dziękuję, jak dla mnie wyszło.
No dobrze.. wstęp uważam za zakończony. Teraz wiecie już wszystko co powinniście, zanim przejdziemy dalej.
Dam, dam, dam....
Czas na moje pierwsze wrażenia z grania.
Po pierwsze - dobry telewizor to podstawa. My kupiliśmy taki, który w pełni satysfakcjonuje nas podczas użytkowania. Ma "głębię obrazu" co sprawia, że po chwili patrzenia w niego, pochłania mnie inna rzeczywistość.
Po drugie - spełniłam swoje marzenie, więc póki co moją obiektywną ocenę przesłania nadmiar szczęścia.
Po trzecie - czuję, że komputer będę wykorzystywać jedynie do prowadzenia bloga. No dobra, może jednak nie tylko, bo na komputerze też mam sporo gier, w które uwielbiam grać.
Po czwarte - wszystko z umiarem. Gry pochłaniają strasznie dużo naszego czasu, w którym można robić wiele innych, bardziej przydatnych rzeczy.
Po piąte - Final Fantasy X na zawsze pozostanie moją ulubioną grą i będzie przypominać mi o moim cudownym dzieciństwie. Koniec, kropka.
I po szóste - spełniajcie marzenia, bo naprawdę warto. Nie dość, że daje to ogromną radość oraz satysfakcję, wywołuje uśmiech, to jeszcze napędza kolejne.
Mnie osobiście daje to kopa do dalszego realizowania założonych celów i sprawia, że po prostu jestem szczęśliwa.
Comentários