W sobotę wieczorem w Eindhoven rozpoczął się festiwal świateł, czyli Glow Festival.
Przez dwa tygodnie, tuż po zmroku centrum miasta będzie świecić się milionem barw. W tym roku motywem przewodnim są "żywe kolory". Jeśli macie możliwość, koniecznie wybierzcie się na nocne zwiedzanie. Powiem Wam, że warto.
Wczoraj postanowiłam sprawdzić to na własnej skórze i nie żałuję. Poza oświetlonymi budynkami na głównej ulicy miasta, znalazłam dopiero kilka miejsc, które nawiązują do tegorocznej odsłony festiwalu. Artyści starają się przy pomocy światła pokazać swoją sztukę, a przy okazji uchwycić i wyeksponować to co najpiękniejsze w Eindhoven.
Na stronie https://www.gloweindhoven.nl/ znajdziecie więcej informacji na ten temat. Co ciekawe, dostępna jest też mapa z wyszczególnionymi atrakcjami w mieście. Jak dla mnie... bomba!
Szkoda, że znalazłam to dopiero dzisiaj, a wczoraj nie byłam jeszcze taka mądra i musiałam radzić sobie z tym sama. Zacznijmy od tego, że wróciliśmy z narzeczonym z pracy po 22. Byliśmy zmęczeni, ale czego się nie robi dla dobrych zdjęć, a przede wszystkim nowych wrażeń ;). Ubraliśmy się w ciepłe sweterki i kurtki, bo temperatura spadła poniżej zera, po czym wyruszyliśmy w poszukiwaniu świateł. Dosłownie... naszym celem było znalezienie czegokolwiek co świeci. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie zacząć poszukiwania od centrum. W międzyczasie zobaczyliśmy pokazujące się na niebie wiązki światła i czym prędzej ruszyliśmy w tamtym kierunku. Trochę deprymujący był fakt, że mijaliśmy wiele osób, które szły w zupełnie przeciwnym kierunku, ale to nie było w stanie nas zniechęcić. Droga była piękna, bo otaczały nas przystrojone na święta Bożego Narodzenia drzewa, lampy uliczne, a także sklepy. W końcu dotarliśmy na miejsce. Szczerze... zastanawialiśmy się chwilę czy to na pewno to, bo kilka pierwszych rzeczy, które zobaczyliśmy nie zrobiły na nas wielkiego wrażenia, ale później się zaczęło. Dziś wybieram się na festiwal znowu, by uchwycić to, czego nie udało mi się zobaczyć w sobotę, albo na co zwyczajnie nie zwróciłam uwagi. Bogata w nowe doświadczenia i wyposażona w mapę powinnam odnieść sukces. Trzymajcie kciuki.
Co ciekawe... aż do wczoraj, nie widziałam jeszcze by w Eindhoven nocą spacerowało tylu ludzi. Jedni korzystali z okazji i bawili się w klubach, inni (jak ja) spacerowali po mieście w poszukiwaniu oświetlonych obiektów, a jeszcze inni udali się na specjalnie przygotowany pokaz świateł na stadionie Philipsa.
To ostatnie przyciąga wiele osób, zwłaszcza że bilety wejściowe kosztują jedynie 5 euro. Niestety jest jeden minus. Próbowałam kupić wejściówki online (bo tylko taki sposób znalazłam), ale jest to możliwe tylko z kartą kredytową, której osobiście nie posiadam. Ogólnie w Holandii problemem jest karta. Większość transakcji można zrobić jedynie za pośrednictwem Internetu, a dodatkowo bardzo często trzeba mieć jeszcze holenderską kartę bankomatową.
Trochę utrudnia to życie, ale cóż... trzeba się dostosować do kraju, w którym się aktualnie przebywa.
Wracając jednak do samego wątku. Już sam spacer po mieście jest wart zachodu. Po pierwsze można miło spędzić czas razem ze znajomymi, przyjaciółmi, czy innymi bliskimi nam osobami, po drugie można się dotlenić i spalić trochę zbędnego tłuszczu, a po trzecie widoki są naprawdę piękne. Wrzucam Wam część tego co udało mi się zobaczyć. Pozostała relacja czekać Was będzie na Instagramie oraz Facebooku. Wśród dodanych zdjęć są też filmiki :)
Comments