Wybaczcie moje milczenie w ostatnich tygodniach. Od niektórych z Was dostałam już reprymendę, więc dziś nadrabiam zaległości.
Zacznijmy od wytłumaczenia mojej nieobecności.
Po pierwsze w moim życiu niewiele się ostatnio dzieje. Moje życie opiera się na pracy - siedzenia w domu - pracy. I tak w kółko. Ale bez obaw... to tylko przygotowywanie do większych wydarzeń :)
Po drugie pogoda i obostrzenia związane z koronawirusem nie zachęcały do aktywności. Na szczęście jednak od kilku dni świeci piękne słońce, a większość restrykcji zostało zdjętych w miniony piątek. Oczywiście mówię tu tylko o Holandii.
Wraz ze słoneczkiem, zdecydowanie poprawił mi się humor. Do tej pory trwałam w jakiejś nostalgii, niechęci i generalnie negatywnych myśli. Niezbyt często mi się to zdarza, tym bardziej było to dla mnie trudne do pokonania. Do tego doszły jeszcze praca, w której dużo się ostatnio dzieje, a także holenderski, który ćwiczyłam bardzo intensywnie przez ostatnie dwa miesiące. Ale dałam radę.
Staram się nabrać sił, pozytywnej energii, a także zmotywować się do działania.
Piękną pogodę wykorzystałam na spacer i wiecie co? - spotkałam wiosnę!
Widok pierwszych znaków kolejnej pory roku, wprawił mnie w radosny nastrój i to do tego stopnia, że wstąpiłam do sklepu po przeróżne nasiona, doniczki, skrzyneczki oraz sprzęt niezbędny do zadbania o ogród.
Nie, żebym się tego po sobie spodziewała, bo nigdy nie byłam ogromną fanką ogrodnictwa, ale cóż... mam wrażenie że człowiek zmienia się przez całe życie.
Dlatego wczoraj postanowiłam zadbać o istniejące już rośliny w ogródku.
Przesadziłam również niektóre z moich roślin doniczkowych, a z innymi postanowiłam się pożegnać.
( Przy okazji - na zdjęciach możecie podziwiać moje nowe, piękne, dżunglowe rękawiczki :D )
Sadzenie nowych roślin pozostawiłam sobie na trochę cieplejszy okres, bo nocami wciąż pojawiają się przymrozki.
Zasadziłam za to słonecznik, który stoi na parapecie w domu, żeby grzecznie wykiełkować.
Jednym słowem - zmiany, zmiany, zmiany...
Wydaje mi się, że było mi to potrzebne do odzyskania energii, bo znów zaczynam czuć motywację do działania na szerszą skalę.
No dobrze, to teraz z trochę innej beczki. Długo zastanawiałam się czy poruszać ten temat, czy zachować mój dzisiejszy post w miłej atmosferze. Nie mogę jednak przejść obok niektórych spraw obojętnie.
Mój zapał stłumiły nieco informacje napływające z Ukrainy. Z niecierpliwością śledzę bieżące wydarzenia. Musimy z całej siły starać się pomóc, dlatego za pośrednictwem najbliższej rodziny w Polsce, też dorzucę od siebie cegiełkę pomocy.
Ucieszyłam się na wiadomość, że również moja ukochana jednostka OSP jest gotowa nieść pomoc, dlatego:
Jeśli ktoś z okolic Kielc chciałby pomóc, a nie wie jak - zapraszam do zapoznania się z akcją Ochotniczej Straży Pożarnej w Wolicy:
Ja sama również udzielę dodatkowych informacji, jeśli tylko będziecie zainteresowani. Zapraszam śmiało do kontaktu.
Nigdy nie myślałam (pewnie jak większość), że przyjdzie nam odnaleźć się w tak dziwnej i niesprawiedliwej rzeczywistości. W mojej głowie pojawia się niepokojące pytanie, co jeszcze nas zaskoczy.
Na chwilę obecną pozostało nam jedynie trzymać się razem i nieść pomoc.
Trzymajcie się cieplutko.
Comentarios