Około dwa lata - tyle mniej więcej zajęło mi odwlekanie założenia holenderskiej karty bankomatowej.
Wiecie... jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona ze swojego konta w Polsce, dlatego nie potrzebowałam zakładania kolejnego tutaj.
Jednak Holandia jest na tyle "dziwnym" krajem, że najpopularniejsze w Polsce: Visa, czy Mastercard w wielu miejscach nie są akceptowane.
Nie zapłacimy tutaj nimi na przykład za parking (kiedyś była jeszcze opcja płacenia w niektórych z nich monetami, ale teraz wszystkie przeszły tylko na opcję karty), w większości supermarketów, w automatach z jedzeniem i wielu, wielu innych miejscach. Nawet w pracowniczych stołówkach nie zawsze mamy taką możliwość.
W Królestwie Niderlandów panuje bowiem Maestro.
Po dwóch latach uznałam wreszcie, że nie ma co z tym walczyć i trzeba zacząć normalnie funkcjonować (bez ciągłego pamiętania o noszeniu przy sobie gotówki, jak również pytania w sklepie, czy można płacić w taki, a nie inny sposób).
Zwłaszcza w dobie koronawirusa, wiele placówek zamknęło się na płatności gotówkowe.
Wybór banków i rodzajów kont w Holandii jest naprawdę duży. Ja z narzeczonym zdecydowaliśmy się akurat na ING, z racji na najbardziej korzystną dla nas ofertę.
Co do samych formalności, wystarczyło umówić się na spotkanie i przyjść z dokumentem z gminy, który zawierał w sobie informację na temat tego, że jesteśmy zameldowani, a także posiadamy numer BSN (odpowiednik naszego numeru PESEL).
Uprzedzę pytania - tak, w większości tutejszych banków wymagany jest meldunek. Przynajmniej na chwilę obecną. Być może istnieje możliwość obejścia tego w jakiś sposób, ale nam nie było to potrzebne.
Ogólnie cała procedura była prosta, a obsługa bardzo profesjonalna. Wszystko można załatwić w języku angielskim.
Co więcej, dzięki podjętej przez nas decyzji, nie muszę się już wreszcie martwić o noszenie ze sobą gotówki i stres związany z tym, czy będę mogła za coś zapłacić, czy nie.
Comments