Samoizolacja - tak właśnie spędziłam ponad tydzień urlopu, a to dlatego, że postanowiłam odwiedzić Polskę.
Kilka dni pobytu w naszym kraju kosztowało mnie siedzenie w mieszkaniu przez 10 dni. Dobrze, że mam balkon i choć na chwilę mogłam zażyć świeżego powietrza oraz nacieszyć się piękną pogodą. Inaczej... mogłoby być różnie.
A tak na poważnie.
Bardzo podoba mi się, że w Holandii tak bardzo ufa się mieszkańcom. Nikt Cię nie sprawdza, wszyscy wierzą, że jesteś na tyle odpowiedzialny, że nie będziesz narażać siebie i innych przez 10 dni od powrotu do Królestwa Niderlandów.
Od niedawna po 5 dniach można zrobić test na koronawirusa i jeśli wyjdzie negatywny, można wrócić do pracy. Pod warunkiem, że do Holandii jedzie się prywatnym transportem, na przykład samochodem. Ja nie skorzystałam z opcji zrobienia testu, bo nie widziałam takiej potrzeby.
Chciałam spędzić kilka dni na spokojnie w mieszkaniu. Wreszcie miałam czas na wiele rzeczy, na które zawsze mi go brakowało.
Ale, ale... może zdradzę Wam po co pojechałam do Polski. Po pierwsze musiałam pozałatwiać kilka spraw urzędowych (trochę się tego nazbierało), po drugie - po pięciu miesiącach spotkałam się wreszcie z rodziną. Bardzo za nimi tęskniłam. Nie mogłabym również zapomnieć o moim ukochanym psie - Loli. Wreszcie mogłam się z nią porządnie pobawić.
Muszę przyznać, że to pierwszy urlop po ślubie, podczas którego nie musiałam się śpieszyć i po załatwieniu wszystkich spraw, mogłam spokojnie poświęcić dni na spotkania z bliskimi. Oczywiście tydzień to za mało, żeby zobaczyć wszystkich, ale dobre i to. Następnym razem będę mogła nadrabiać resztę osób :)
Co do samej "kwarantanny" w Holandii, to minęła mi ona wbrew pozorom niesamowicie szybko. Udało mi się zrobić większość zaplanowanych rzeczy, z czego bardzo się cieszę.
Poćwiczyłam makijaż (z moją nową paletką cieni), posprzątałam mieszkanie (a jakżeby inaczej), pograłam w gry komputerowe i na konsoli (ostatnio moją pasją jest Just Dance), zrobiłam sobie kilka seansów filmowych, napisałam nowy post na blog, znów wprawiłam się w ćwiczenia fizyczne (bo do lata już tuż, tuż), czy też kilkukrotnie pozwoliłam sobie na domowe SPA. Podsumowując - jestem usatysfakcjonowana.
UWAGA!!! BĘDZIE ZŁOTY POTWÓR! :D
Przede wszystkim osiągnęłam główny urlopowy cel - odpoczęłam.
Mogę z nową energią i mnóstwem pomysłów wracać do pracy.
Comentários