Myślę, że nadszedł najwyższy czas, aby opowiedzieć Wam jak kupić dom w Holandii. Mam na to dziś trochę czasu, więc postaram Wam się wszystko dokładnie opowiedzieć :)
Wbrew pozorom nie ma zbyt dużej filozofii przy zakupie nieruchomości, a jedyne czego potrzebujecie to cierpliwości, czasu i trochę pieniędzy.
My osobiście, żeby było nam łatwiej, skorzystaliśmy z usług jednej z firm, która pomaga w znalezieniu waszego wymarzonego miejsca, a później dba o sfinalizowanie transakcji.
Abym mogła Wam to przedstawić w łatwy sposób, zacznijmy od początku.
Warto na wstępie wspomnieć, że aby zakupić dom w Królestwie Niderlandów, należy go najpierw wylicytować. Polega to na tym, że właściciel proponuje go za daną kwotę, a w Wy jeśli jesteście nim zainteresowani po obejrzeniu to przebijacie ją o ile tylko chcecie. Jeśli zaproponujecie najwięcej, pozostaje Wam tylko załatwienie formalności, a jeśli kupujecie dom na kredyt, potrzebna jest także akceptacja banku.
Załóżmy, że chcecie kupić dom, który znaleźliście wystawiony za 285 tysięcy euro. Po obejrzeniu uważacie, że to właśnie to czego szukacie i chcecie go wylicytować. Po kilku dniach zostaje Wam podana wartość domu, wyliczona przez rzeczoznawcę. Może to być równe 285 tysięcy euro, ale równie dobrze może to być i 300 tysięcy euro. To właśnie od tej ostatecznej kwoty licytujecie.
Na złożenie oferty macie dosłownie dzień lub dwa, bo najczęściej po 3,4 dniach dostajecie już odpowiedź czy się udało czy nie.
O ile trzeba przebić wartość domu, żeby wygrać? To zależy od regionu, w którym kupujecie posiadłość, od ilości osób zainteresowanych i od tego ile macie swoich funduszy. Im bardziej zależy Wam na nieruchomości, tym więcej przebijacie. To jest wasz wkład własny, który musicie mieć na zakup.
W naszym przypadku było to ostatecznie 22 tysięcy euro, ale był również jeden dom, który chcieliśmy przebić o prawie 50 tysięcy euro i nie byliśmy najlepsi - więc jak dla mnie to jedna, wielka loteria.
No dobrze, to teraz gdy wiecie już mniej więcej jak to wygląda, przejdźmy do szczegółów.
Gdy zaczęliśmy się rozglądać za domem, najpierw umówiliśmy się na spotkanie z firmą, która w swojej ofercie ma pomoc w wyszukaniu domu, umówienie na oglądanie, a także załatwienie niezbędnych formalności z bankiem, notariuszem i tak dalej.
Na rynku holenderskim istnieje wiele firm (również polskojęzycznych), które chętnie pomogą Wam przy zakupie nieruchomości. Oczywiście musicie się wiązać z opłatą również dla niej, ale nie ukrywam - to bardzo ułatwia sprawę, więc moim zdaniem warto.
My zdecydowaliśmy się na Domek.nl, bo spodobało nam się ich podejście do klienta, a kwota którą wzięli dla siebie nie była wygórowana, w porównaniu z tym co dla nas zrobili. Od razu zaznaczę, że nie jest to materiał sponsorowany. Chcę Wam po prostu wszystko dokładnie opowiedzieć.
My byliśmy zadowoleni z ich usług, ale przy wyborze tego typu firmy, moim zdaniem warto umówić się na spotkanie i samemu przekonać się co nam odpowiada, a co nie.
W tym punkcie dodam jeszcze, że domów szukaliśmy głównie na portalu Funda.nl, ale kolejnym plusem wynajęcia firmy, jest to że mają oni również swoich zaprzyjaźnionych maklerów, którzy podsyłają im różne oferty.
My obejrzeliśmy w sumie około pięciu domów, zanim trafiliśmy na ten wymarzony, który udało nam się wylicytować.
W tym miejscu dodam jeszcze, że zanim w ogóle przystąpiliśmy do szukania domu, firma która pomagała nam przejść przez cały proces zakupu, wyliczyła nam naszą zdolność kredytową, żebyśmy wiedzieli do jakiej kwoty możemy sobie pozwolić na kupno.
Podczas drugiego spotkania ustaliliśmy region, w którym chcemy kupić dom, jaką ma mieć mniej więcej powierzchnię, czy ma być pierwszy z brzegu (w większości są tu domy szeregowe), do jakiej kwoty szukamy nieruchomości i tak dalej.
Dodam tutaj ciekawostkę, że jeśli jesteście poniżej 35 (chyba) roku życia i kupujecie dom do 400 tysięcy euro, to nie musicie płacić podatku od nieruchomości. Taka ulga dla młodych.
My byliśmy dość wybredni, bo uparliśmy się dom ma być w Nieuwegein, więc bardzo mocno ograniczyliśmy sobie pole do popisu.
Po ustaleniu szczegółów, przeszliśmy do przeglądania nowości na portalach maklerskich oraz na wspomnianej już fundzie.
Umówienie się na spotkanie jest cholernie trudne, bo najczęściej gdy nieruchomość pojawia się na stronie, to po kilku godzinach nie ma już miejsc na oglądanie.
Nam udało się załapać na kilka ofert, ale nie wszystkie licytowaliśmy. Nie jest tak, że musicie to robić. Jeśli nawet na zdjęciach mieszkanie lub dom, wydaje Wam się atrakcyjne, ale po obejrzeniu uważacie, że nie tego szukacie, to nie musicie licytować.
Niektóre oferty podesłane do nas przez firmę, od samego początku nam nie pasowały, więc nawet na oglądanie nie byliśmy chętni.
Z drugiej strony, na oglądanie niektórych nieruchomości też się nie załapaliśmy, bo nie było już miejsca, albo byliśmy na liście rezerwowej i czekaliśmy, aż ktoś zrezygnuje.
Ostatecznie, po kilku nieudanych próbach licytacji udało nam się wygrać. Z tego co pamiętam to jakoś na początku sierpnia. Na załatwienie wszystkich formalności mieliśmy trochę czasu, bo dom był dla nas dostępny dopiero od 3 grudnia.
Po wygranej licytacji czeka na Was ponowne wyliczenie kredytu, tym razem już w banku z najkorzystniejszą ofertą. Gdy zostanie Wam on przyznany, pozostaje czekać.
W międzyczasie jest jeszcze podpisanie umowy przedwstępnej, na której odstąpienie macie 7 dni lub dwa tygodnie (wybaczcie, nie pamiętam dokładnie). Jeśli Wy, ani obecni właściciele nie zrezygnujecie w tym czasie z danej umowy to pozostaje tylko czekać na spotkanie z notariuszem.
Na miesiąc przed odebraniem kluczy, zaczynają się spotkania dotyczące wyboru ubezpieczeń, rozmowy na temat mediów (prąd, woda, gaz).
3 grudnia pojechaliśmy odebrać kluczę, a przy okazji sprawdzić czy wszystko w domu działa jak powinno - czy okna i drzwi się zamykają, czy nic nie jest uszkodzone, czy jest światło, woda w kranie i szereg innych rzeczy, o których sami byśmy nie pomyśleli, gdyby nie Pani, która była razem z nami z reprezentującej nas firmy.
Potem udaliśmy się do notariusza, gdzie w obecności tłumacza przysięgłego (jeśli jesteście obcokrajowcami, jest to wymagane) podpisaliśmy wszystkie niezbędne dokumenty, a tym samym staliśmy się pełnoprawnymi właścicielami nieruchomości.
Jeśli macie jakieś pytania, zastanawiacie się nad kupnem domu albo po prostu jesteście ciekawi to piszcie śmiało, chętnie odpowiem :)
Comments