top of page
Zdjęcie autoraszalonawiewiora

Od niechęci do nowej pasji

Aż do czwartku nie mogłam połączyć ze sobą dwóch rzeczy: siebie i... makijażu.


Oczywiście jeśli była taka potrzeba to robiłam sobie "jakiś" szybki make-up. Jednak po pierwsze musiała zaistnieć taka konieczność, a po drugie nie mogło mi to zająć zbyt dużo czasu.


Trochę wstyd się przyznać, ale w mojej kosmetyczne można było znaleźć jedynie podkład, puder, tusz i cienie do powiek. No.. może jeszcze róż. Kropka.


Wiedziałam oczywiście o takich kosmetykach jak bronzer oraz rozświetlacz, ale żeby używać ich do konturowania...


Pewnie wielu z Was pomyśli teraz skąd ja się wzięłam i w którym wieku utknęłam. Też się nad tym zastanawiam. Źle się czułam ze swoim brakiem wystarczającej wiedzy w tej dziedzinie, dlatego postanowiłam to zmienić.


Dla obrony powiem tylko, że regularnie zaczęłam się malować dopiero na studiach. Wcześniej uważałam, że w ogóle nie jest mi to potrzebne, bo tylko zniszczę swoją skórę.


Poza tym, gdy pracowałam w telewizji musiałam dobrze wyglądać, dlatego wtedy mocno przykładałam się do robienia makijażu i przyznam nieskromnie, że często mi to wychodziło. Może nie było to profesjonalne, bo nie pogłębiałam swojej wiedzy w tym temacie, ale zawsze coś.


Nadszedł jednak taki moment w moim życiu, iż postanowiłam to zmienić. Głównie muszę podziękować w tym momencie epidemii, przez którą nie mogę podróżować. Siedzenie w domu zaczynało mi doskwierać na tyle, że musiałam znaleźć sobie dodatkowe zajęcie.


Jak część osób zapewne wie, nie mogę usiedzieć w jednym miejscu zbyt długo. Lubię, jak w moim życiu cały czas się coś dzieje.


Wracając jednak do głównego wątku. Jakiś czas temu zobaczyłam w internecie, że pani Magdalena Pieczonka promuje swój kurs makijażu, który niedługo miał wejść na rynek. Był to moment, w którym zastanawiałam się już nad zapisaniem się na lekcje make-upu u profesjonalistki, ale że nie mieszkam na chwilę obecną w Polsce, trudno było mi wygospodarować na to czas.


Okazja wydała mi się więc znakomita, skoro mogłam wykupić kurs online i ćwiczyć w domu. Niewiele myśląc stwierdziłam, że to dla mnie okazja idealna.


Spytacie pewnie, czemu nie chciałam uczyć się z Youtube lub innej platformy. Odpowiedź jest prosta... w Internecie jest za dużo informacji, a ja z moją minimalną wiedzą nie wiedziałam na co się zdecydować. Chciałam mieć skondensowaną wiedzę w jednym miejscu. Uznałam, że ta metoda będzie dla mnie lepsza i przede wszystkim - łatwiejsza.


Gdy kurs pojawił się już na platformie wzięłam się za poszerzenie swojej kosmetyczki o polecane produkty, których brakowało mi w kosmetyczce. Wymieniłam również te, które średnio mi się sprawdzały.

Po kilku dniach, dokładnie w miniony czwartek, gdy miałam już wszystko czego potrzebowałam do pierwszych ćwiczeń, przystąpiłam do robienia makijażu.


Dla lepszego efektu - najpierw zrobiłam sobie swój zwykły makijaż i zrobiłam sobie zdjęcie, a potem wykonywałam polecenia z filmu instruktażowego. I wiecie co? Nie sądziłam, że różnica będzie aż tak znaczna.

Dziś zaczęłam już sama nieco eksperymentować. Oczywiście nie na tyle, żeby wykonywać make-up bez porad z kursu, ale z makijażu na makijaż jest coraz lepiej.

Czuję, że będzie to moją kolejną pasją, bo to naprawdę fajna zabawa.


Przy okazji prośba do Was dziewczyny. Jeśli macie jakieś produkty do pielęgnacji lub makijażu, które chciałybyście polecić to piszcie śmiało w komentarzach. Chętnie je przetestuję. Z miłą chęcią przygarnę też filmy instruktażowe na Youtube, które są Waszym zdaniem warte obejrzenia.

142 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Mam grzywkę!

Comments


bottom of page