top of page
Zdjęcie autoraszalonawiewiora

Santa Claus is coming to town...

Święta Bożego Narodzenia to dla mnie najlepszy czas w roku. Wolę je nawet od swoich urodzin, a wierzcie mi... to już naprawdę coś znaczy :)


Wreszcie rozpoczął się grudzień, dlatego ochoczo wzięłam się za poszukiwanie idealnych świątecznych dekoracji, kupienie wymarzonej choinki, czy zrobienie listy zakupów na święta.


Ewidentnie udzieliło mi się od Holendrów, którzy zaczęli przyozdabiać domy w połowie listopada. Nie mówiąc o miastach, które rozbłysły światełkami zaraz po Halloween.


Wielu z Was pewnie pomyśli teraz, że to za wcześnie. W sumie to także uważałam to za przesadę, ale teraz bardziej to rozumiem. U nas Święty Mikołaj pojawia się dopiero 6 grudnia, a do Holandii Sinterklaas przypływa promem z Hiszpanii już w połowie listopada, a dokładnie w pierwszą sobotę po dniu świętego Marcina. Nic więc dziwnego, że Holendrzy chcą się do jego przybycia przygotować.

Zwłaszcza, że Sinterklaas w porównaniu z naszym Świętym Mikołajem chętnie się pokazuje, udziela wywiadów i jeździ z miasta do miasta na białym koniu Amerigo rozdając małe podarki. Towarzyszą mu Czarni Piotrusie. Choć powoli odchodzi się od tej tradycji, a przynajmniej od tego, że pomocnicy są koloru czarnego, bo ma to swoje korzenie w niewolnictwie szerzącym się w dawnych holenderskich koloniach.


Według tradycji, 5 grudnia Sinterklaas rozdaje dzieciom główne prezenty, a potem wraca do Hiszpanii, by powrócić za rok.


W Holandii bardzo popularnymi słodyczami w tym czasie są małe, okrągłe ciastka, które smakują jak pierniczki. Oczywiście poza tym, tak jak w Polsce, również w Królestwie Niderlandów dzieciaki za bycie grzecznym otrzymują wymarzone prezenty. Dodatkową wartość mają tu także liściki, które daje się razem z podarunkiem. Najczęściej opisują one (również w śmieszny sposób) osobę, której wręcza się podarek. To tak naprawdę najważniejsza część prezentu.


U nas tradycja ta obchodzona jest nieco inaczej. Po pierwsze mamy Świętego Mikołaja z Bieguna Północnego, który odwiedza wszystkich 6 grudnia. Po drugie pomagają mu elfy lub skrzaty. Po trzecie jeździ ogromnymi saniami, do których zaprzęgnięte są renifery.


Prawda jest jednak taka, że nieważne, czy to Sinterklaas, czy Święty Mikołaj... ważne, że każdy maluch wierzy w ubranego w czerwony strój, starszego pana z długą, białą brodą i cieszy się, że za swoje postępowanie udało mu się dostać coś o czym marzył.


Bardzo często z wiekiem zatracamy w sobie zdolność do cieszenia się z takich drobnych rzeczy, a cała magia świąt znika. Przestajemy wierzyć w Świętego Mikołaja, choinkę ubieramy dopiero na dzień przed Wigilią, a podczas uroczystej kolacji na stole nie stawiamy 12 potraw (chociaż u mnie w rodzinnym domu nadal dbamy o to, by wszystko się znalazło).


Dlatego bardzo podoba mi się, że w Holandii tę magiczną atmosferę czuć już na długo przed świętami. Pamiętam jak, jako dziecko pisałam listy do Świętego Mikołaja i kładłam je wieczorem na parapecie razem z ciasteczkami oraz szklanką mleka. Cieszyłam się jak głupia, gdy rano po przebudzeniu okazywało się, że wszystko z okna znikało. Ze zniecierpliwieniem czekałam też na prezenty, które zawsze przechodziły moje najśmielsze oczekiwania.


Dlatego w tym roku znów postanowiłam cieszyć się jak dziecko i w pełni wykorzystać ten wyjątkowy czas. Zaszalałam z zakupioną ilością ozdób bożonarodzeniowych, a dziś biorę się za ubieranie choinki oraz przystrajanie domu. Trzymajcie kciuki. Z pewnością podzielę się z Wami efektem.


17 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Mam grzywkę!

Comments


bottom of page