Piękna pogoda za oknem natknęła mnie do znalezienia nowych tematów, a więc powracam :)
I to nie z byle czym, bo z ciekawą propozycją na zwiedzanie miast. No to zaczynamy!
Ostatnio miałam okazję zobaczyć Utrecht (wstyd się przyznać, ale obok którego mieszkam już rok, a nie miałam jeszcze czasu dokładnie go poznać), z zupełnie innej strony.
Razem z moimi holenderskimi znajomymi postanowiliśmy rozwiązać "zabójstwo kawowe" - tajemnicę śmierci mężczyzny, który stworzył idealny przepis na kawę.
Jak większość z Was wie, uwielbiam kawę, więc nieważne co to jest, gdy tylko słyszę słowo "kawa" od razu w to wchodzę, cokolwiek by to nie było! Dodatkowo możliwość odwiedzenia nowego miejsca - dla mnie połączenie idealne.
Zacznijmy jednak od wyjaśnienia o co w tym wszystkim chodzi.
Posługując się mapą, która na nieszczęście trafiła w moje ręce, bo kompletnie nie ogarniam posługiwania się nią, musieliśmy odwiedzać kolejne miejsca w Utrechcie i szukać wskazówek, które pomogły nam odkryć mordercę oraz dokładne ilości składników z przepisu na idealną kawę.
Powiem Wam, że to była naprawdę świetna zabawa!
Po pierwsze macie dzięki temu możliwość zwiedzenia oraz poznania miasta, po dwa spędzacie czas w aktywny sposób razem ze znajomymi, po trzecie możecie się poczuć jak prawdziwi detektywi i poćwiczyć trochę swoje umiejętności myślenia.
Wszystko zależy od was, więc jeśli chcecie spędzić na to cały dzień, możecie zatrzymywać się na trasie, by porozmawiać ze swoją grupą, zjeść i napić się czegoś. Czas nie gra tu żadnej roli, a przynajmniej w przypadku tej gry.
Dostępne są również inne, gdzie musicie wyrobić się w wyznaczonym czasie. Trochę jak taki escape room, tylko w mieście.
Minus jest taki, że wszystkie wskazówki i informacje są po holendersku, więc jeśli nie znacie chociażby podstaw to możecie mieć problemy. No ale od czego są słowniki? Ma to też plusy, bo można dzięki temu podszkolić język.
Od mojej znajomej z Królestwa Niderlandów wiem, że Utrecht nie jest jedynym miejscem, które daje Wam możliwość takiej rozrywki, dlatego już nie mogę się doczekać aż podbiję kolejne miejsce i rozwiążę jakąś ciekawą zagadkę!
Przygodo - nadchodzę!
Tymczasem mam dla Was jeszcze kilka zdjęć z wyprawy:
Te urocze króliczki, z którymi pozowaliśmy kilkukrotnie to Nijntje z holenderskiego serialu animowanego (z tego co wyczytałam, w Polsce serial ten nosił tytuł Miffy).
W Utrechcie znajduje się także muzeum Nijntje, bo to właśnie tutaj bajka ma swoje korzenie.
Życzę Wam miłego dnia i do następnej niedzieli :)
Comments