Już od dawna planowałam sprawdzić o co chodzi z popularnymi w Holandii torebkami z potrzebnymi składnikami do stworzenia wybranego przez Was dania. Pisałam już o tym w maju, przy okazji posta "Tu alkoholu nie kupisz". Jeśli jesteście zainteresowani... zostawiam Wam link: https://www.swiatwedlugrudej.com/post/tu-alkoholu-nie-kupisz.
Właśnie dziś nadszedł ten dzień, w którym postanowiłam na własnej skórze przetestować swoje zdolności kulinarne i... jedną z potraw dostępnych w ofercie sklepu. Wybór padł na kurczaka po tajsku w czerwonym curry.
Świetnie się złożyło, bo akurat trafiłam na promocję i za paczuszkę zapłaciłam nie 5, a 4 euro. Patrząc na produkty, które otrzymałam za tę kwotę, to jest między innymi batat, trawa cytrynowa, mleko kokosowe, czy pasta curry... uważam, że była to rozsądna cena. Na pewno więcej czasu i pieniędzy straciłabym na szukanie tych produktów osobno, a także zapłacenie za każdy z nich.
Dodam jeszcze, że do przyrządzenia dania potrzebowałam dodatkowo kurczaka i ryżu.
Na zakupionym opakowaniu znalazłam przepis, który krok po kroku wyjaśnił jak przygotować obiad. Musiałam go sobie najpierw przetłumaczyć, ale oczywiście liczyłam się z tym nabywając holenderski produkt. Zajęło mi to jakieś 10 minut, ale było warto. Za dodatkowy plus uznaję, że mogłam dzięki temu nauczyć się nowych, holenderskich słów.
Wracając do głównego wątku, czyli samego gotowania. Zgodnie z instrukcją najpierw pokroiłam wszystkie niezbędne składniki, usmażyłam kurczaka i dodałam do siebie wszystko w odpowiedniej kolejności. Według etykiety na opakowaniu cały proces miał mi zająć 25 minut. Nie liczyłam dokładnie z zegarkiem w ręku, czy faktycznie zmieściłam się w czasie, bo bardziej miał dla mnie znaczenie efekt. Myślę jednak, że zamknęłam się w 30 minutach.
I wiecie co? Udało się! Wyszło z tego naprawdę przepyszne danie. Jeśli bylibyście zainteresowani przepisem to mogę Wam podesłać, dajcie znać w komentarzach.
Tymczasem wrzucam Wam zdjęcia z procesu gotowania. Ii... smacznego :)
Comments