Jakiś czas temu wstawiłam na Instagram zdjęcie z Ojcowskiego Parku Narodowego. Zainspirowało mnie to do oderwania się na chwilę od Holandii i napisania paru słów na temat tego urokliwego miejsca w Polsce.
W Ojcowie byłam w całym moim życiu kilka razy. Za każdym co innego mnie tam zachwyciło. Jednak najlepsze wspomnienia mam z ostatniej wyprawy, która miała miejsce w ubiegłym roku. Wtedy wybraliśmy się tam razem z narzeczonym i naszym psem.
Biorąc pod uwagę, że niestety wiele miejsc w Polsce jest niedostępnych dla pupili, Ojcowski Park Narodowy przerósł moje wszelkie oczekiwania.
Chcecie napić się kawy, zwiedzić młyn lub ruiny zamku albo wdrapać się na Maczugę Herkulesa? Wszystko to zrobicie mając przy sobie swojego psa.
Szczerze? Nie byliśmy na to przygotowani. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym, że do sklepu z pamiątkami można wejść z psem, a tym bardziej na terenie Parku Narodowego. Tutaj pani sama nam to zaproponowała, a kiedy wzięliśmy psa na ręce, dodała że przecież może sobie spokojnie biegać.
Podczas wycieczki zdecydowaliśmy się na zwiedzenie młyna wodnego, który jak się okazało, mógł obejrzeć także nasz zwierzak. Później wypiliśmy kawę na świeżym powietrzu, podziwiając pracę młyna z zewnątrz.
Warto wspomnieć też o pięknych widokach, które są głównym walorem parku ojcowskiego - skały, lasy, kwiaty, kapliczki i źródełka - to tylko niektóre z rzeczy, które możemy tam zobaczyć. Pierwszy raz miałam na przykład okazję zwiedzić ruiny zamku w Ojcowie. Jednak głównym miejscem do zobaczenia była Maczuga Herkulesa, która chyba najbardziej kojarzy się z tym parkiem narodowym. Będąc tam po prostu trzeba zobaczyć tę skałę.
Jedyna rzecz do której mogę się przyczepić to średnio oznakowane szlaki (przynajmniej w tamtej chwili). Momentami musieliśmy szukać, którą leśną drogą mamy się dalej kierować, ale poza tym... wszystko było idealne.
Z całego serca polecam Wam Ojców na weekend, a tymczasem wrzucam kilka zdjęć z wycieczki, żeby Was do tego miejsca przekonać :)
Comments