Raczej staram się nie wypowiadać na takie tematy, ale dziś zrobię wyjątek.
Widząc co dzieje się w Polsce odnośnie koronawirusa uważałam, że to duża przesada. Co prawda nie doświadczyłam tego na własnej skórze, ale na zdjęciach od znajomych oraz z relacji bliskich dowiedziałam się o pustych półkach w sklepach, ogromnych kolejkach i dziwnych sytuacjach do których dochodziło.
Szczerze... bardziej niż epidemia przerażało mnie właśnie zachowanie ludzi. W Niderlandach na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalnie. W sklepach spożywczych niczego nie brakuje (przynajmniej tu gdzie mieszkam), ludzie robią co prawda większe zakupy, ale nikt nie bije się o towar. Nie ma też dzikich tłumów.
Mieszkam w prowincji Brabancja Północna, w której jest blisko 300 osób zarażonych. Ten rejon uważany jest za najgorszy pod względem zachorowań. Rząd zastanawia się nawet nad podjęciem tutaj radykalnych kroków. Póki co jednak odwołane zostały wszystkie imprezy, zamknięto muzea, ale życie toczy się swoim rytmem.
Zaznaczę jeszcze, że w sumie, w Królestwie Niderlandów odnotowano już około 800 przypadków zachorowań na koronawirusa. Szkoły nie zostały zamknięte (bo według rządu dzieci nie są w grupie ryzyka), ludzie chodzą do pracy, zajęcia na uczelniach prowadzone są online, a osoby starsze proszone są o pozostawanie w domach. Imprezy odbywają się tylko (jeśli już w ogóle jakieś są) do 100 osób.
Do tej pory wszystko wyglądało normalnie. Dziś jednak mocno się zdziwiłam. Jak co niedziela poszłam do sklepu na tygodniowe zakupy. Zaznaczę, że to jedyny dzień, który mam wolny od pracy, dlatego tak, robię zakupy w ten dzień tygodnia. W supermarkecie ku mojemu zdziwieniu częściowo brakowało towaru lub zostało go niewiele. Pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją. Ludzie w alejkach (których swoją drogą było mniej niż zazwyczaj) omijali każdego szerokim łukiem. Kasjerzy pracowali w rękawiczkach. Wszystko jednak odbywa się tu bardzo spokojnie. Widać panikę w oczach ludzi, ale każdy stara się zachować spokój.
Ja sama choć dosyć "luźno" podchodziłam do sytuacji to i tak od jakiegoś czasu staram się zachowywać środki ostrożności. Często myję ręce, utrzymuję odległość od ludzi i stosuję się do podanych zasad bezpieczeństwa.
Dlatego też gdy tylko mogę, zostaję w domu. W dzisiejszych czasach, w których mamy Internet trudno mówić o nudzeniu się, bo jest tylu "zabójców czasu", o których wcześniej się ludziom nawet nie śniło. Wam też radzę, że jeśli tylko macie taką możliwość to nie narażajcie się na niebezpieczeństwo. Siebie oraz swoich bliskich. Może i ja nie jestem jeszcze w grupie wysokiego ryzyka, ale mam rodziców, babcie...
Jeśli nie myślicie o sobie, to pomyślcie chociaż o Waszych starszych bliskich. Nakłońcie ich do pozostania w domu i dbajcie o siebie chociażby ze względu na nich.
Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że moim zdaniem Polska dobrze robi zamykając granice i mocno ograniczając swobodę działania, bo może dzięki temu tę cholerną epidemię uda się szybko wyplenić, póki w naszym kraju nie rozprzestrzeniła się ona tak bardzo. Cieszę się również, że już kilkanaście osób udało się wyleczyć. To dobra informacja.
Jednak dopóki całkowicie nie pozbędziemy się wirusa myślmy o sobie i o innych. Jeśli źle się czujemy to nie bagatelizujmy sprawy i nie łudźmy się, że temat nas nie dotyczy, bo nawet jeśli nie dotyka nas bezpośrednio to może zagrażać bliskim nam osobom.
Dlatego dbajmy o siebie i trzymajmy się w tym razem... tyle, że na odległość.
Comments